Gdy przyszło nam pierwszy raz spojrzeć na Prypeć oczami Striełoka, operacja Fairway była już w toku. To właśnie śmigłowce, które w Cieniu Czarnobyla jak rozżarzone kamienie spadały z nieba, gdy przez betonowy most wchodziliśmy na teren elektrowni atomowej, stały się pretekstem dla historii opowiedzianej w Zewie Prypeci. Tutaj nie jesteś stalkerem - pracujesz dla armii. I masz się dowiedzieć, dlaczego te cholerne śmigłowce wyrżnęły o ziemię. Wcielisz się w stalkera, ale jednocześnie nie zapomnisz o mundurze. (...) Prawdziwa siła produkcji kryje się w zadaniach pobocznych. Tym razem to one, a nie obowiązkowa ścieżka, stanowią główne ciacho tytułu. Klimatu w Zewie Prypeci na szczęście nie brakuje! [Krigore]